Koszmarne słowa dziecięcych piosenek
“…Patrzy Wojtuś, patrzy, duma,
Łzą zaszły oczęta,
Czemuś mnie tak okłamała,
Wojtuś zapamięta…”
Czy to słowa wycięte z dramatu psychologicznego o złym traktowaniu dzieci? Nie! To może podkład muzyczny taniego horroru? Też pudło!
Dziś wpis o tekstach piosenek dla dzieci, które należałoby puścić w otchłań zapomnienia!
Lubisz piosenki dla dzieci? Pewnie tak, bo prawie każdy je lubi. Większości z nas kojarzą się z czasem beztroskiego dzieciństwa, pierwszymi przedszkolnymi przedstawieniami i kolonijnymi wyjazdami. Jest to po prostu nierozerwalna część wspomnień z najmłodszych lat. Z dużym sentymentem zatem śpiewamy i uczymy tych piosenek nasze własne dzieci. To taka piękna zmiana pokoleniowa i przekazywanie pięknych tradycji…
Jest jednak pewne “ale”. Jeżeli zagłębimy się w treść niektórych piosenek, bez naturalnego sentymentu i pancerza “kiedyś wszystko było lepsze”, to może pojawić się dosadne pytanie “Kto to do cho..ry pisał?!”
Początkowy cytat to oczywiście fragment jednej z bardziej znanych, polskich kołysanek dla dzieci “Iskiereczka”. Nie wydaje Wam się ona trochę… dziwna lub wręcz, zapożyczając z angielskiego, creepy? Już sam tekst jest jakiś taki dołujący, a w połączeniu z melodią, która nota bene świetnie nadawałaby się jako soundtrack do “Miasteczka Twin Peaks”, budzi wręcz dziwny niepokój. Celem kołysanki powinno być wzbudzenie poczucia bezpieczeństwa i uspokojenie dziecka przed zaśnięciem czyż nie? A tu jest jakby na odwrót.
Skoro już jesteśmy przy kołysankach to weźmy na warsztat drugi klasyk “Kotki dwa” i ostatnią zwrotkę:
“Ach śpij, bo nocą,
Kiedy gwiazdy się na niebie złocą,
Wszystkie dzieci, nawet złe,
Pogrążone są we śnie,
A Ty jedna tylko nie.”
I od razu przychodzi mi na myśl niecenzuralne WTF?! Kim są “złe dzieci”? Jeszcze można by przeżyć dzieci psotne czy niegrzeczne, ale przecież wtedy nie byłoby rymu. Hmm no to wstawmy “złe” i będzie ok! No to ok niestety nie jest, bo brakuje w tym dobrego smaku.
Syndrom niechlujstwa ostatniej zwrotki dotknął także “Przedszkolaczka” czyli klasyk w każdym przedszkolu. O ile pierwsze trzy zwrotki są naprawdę fajnie napisane to w czwartej autor serwuje nam:
“Kto jest beksą i mazgajem,
ten się do nas nie nadaje,
niechaj w domu siedzi sam,
ram tam tam, ram tam tam.”
Noo i to się nazywa szybka szkoła życia! Czyli co? Uczymy dzieci, że mają być twarde i nie wolno płakać? A jak ktoś płacze to odtrącamy go z grupy i niech najlepiej siedzi sam w domu? Apeluję, żeby wyciąć tą zwrotkę, zakopać gdzieś głęboko i nigdy do niej nie wracać. W dodatku “Ram tam tam” jest bliźniaczo podobne do “Ram pam pam” Popka Monstera, a to już baaardzo niepedagogiczne treści. No, ale w sumie kołysanka była pierwsza, więc tu nie możemy się za bardzo czepiać:)
I na sam koniec jeszcze jeden rodzynek. Piosenka, której refren spełnia wszystkie kryteria ulubionego gatunku polskich gwiazd pop czyli “byle się rymowało”. Brzmi on:
“Cztery słonie, zielone słonie,
każdy kokardkę ma na ogonie,
Ten pyzaty, ten smarkaty,
Kochają się jak wariaty!”
Niby o gustach się nie dyskutuje, ale według mnie gust autora tej piosenki jest bardzo dyskusyjny.
To tylko kilka propozycji piosenek dla dzieci, które najchętniej wymazałabym z przedszkolno-szkolnych kanonów. Piosenka to jednak nie jest tylko rozrywka. W piosenkach przekazywane są wzorce zachowań, normy oraz kształtuje się poczucie gustu i estetyki. Naturalnym jest, że bardzo wiele rymowanych utworów jest kiepskich jakościowo pod różnymi względami. Jednak to szkół i przedszkoli wybierane są te najlepsze. Przynajmniej w teorii. Bo czy tak faktycznie jest? Myślę, że nie zaszkodziłoby gdyby Panie od rytmiki i muzyki odświeżyły nieco swoje śpiewniki, żeby wyleciały z nich mole, a w ich miejsce usiadły prawdziwe muzyczne motylki:)
A Wy co sądzicie na ten temat? Czy dla Was teksty tych utworów są w porządku czy macie podobne odczucia? A może macie inne propozycje do tej listy? Zapraszam do komentowania.
Leave A Comment